Trening w poniedziałek

Jesteśmy z panem Tomkiem na siłowni, jest poniedziałek, nowy tydzień i nowe nadzieje na lepsze wyniki i sprawność. Pan Tomek jest już po półgodzinnej rozgrzewce, gotowy do boju.

– Dziś czas na klatkę i biceps – słyszymy. – Zastanawiam się jeszcze nad kolejnością, ale może pierwsza powinna być klatka.

Siada na ławeczce płaskiej, chwila zastanowienia i kładzie się do ciężaru 80 kg, czyli rozgrzewka. Wreszcie dźwiga, jeden, drugi, trzeci, dwunasty raz. Odkłada sztangę i siada. Następnie wstaje i dokłada ciężaru do 100kg. Ponownie kładzie się i dźwiga – widać, że rady trenera wysłuchał, bo ruch negatywny jest znacznie wolniejszy. Ponownie siada by następnie dołożyć ciężaru do 120 kg. Znów dźwiga, później 130 kg i 140.

– Nie idzie mi dzisiaj coś – słyszymy, czyżby nie lubił poniedziałku?

Czas na biceps. Tym razem na modlitewniku, sztangą łamaną. Zaczyna od 10 kg, później zwiększa co serię o 10.

– Z bicepsem lepiej – mówi. – Poprawie jeszcze hantlami.

zdecydował się na hantle, na kolanie, prawdziwy oldschool. Najpierw prawa ręka, później lewa.

– Przytrzymaj na szczycie – napomina go pan Marek, trener. – Wolniej!

Obaj współpracują, widać respekt do trenera, bo zwolnił, by nieco podszlifować szczyt bicepsów.