Kontuzja kolana

Codziennie rano wstajemy z jedną myślą – trening, czyli to co nas czeka i na co my przede wszystkim czekamy. Zjadamy śniadanie i do pracy, w której też myślimy – trening. Po pracy obiad i chwila przed komputerem czy telewizorem, po czym idziemy na siłownie. Jest ślisko, bo zima. Przed nami oblodzone schody do siłowni, i stało się – noga stanęła krzywo, czujemy rozdzierający ból w kolanie. Jednak trening odbyliśmy, zamiast nóg były plecy. Wracamy do domu i sprawdzamy w internecie dostępnych w mieście ortopedów.

– Ma Pan rzepkę do wymiany – słyszymy od lekarza. – Proszę na to kolano bardzo uważać.

Z lekarzem poruszamy wątek treningu, no bo co teraz? Lekarz uprzejmie zwraca uwagę, że jeśli chodzi o nogi to najwyżej rowerek, i to na wolnym biegu. Lekarz zaleca potrawy z żelatyną, jak galaretki, a oprócz tego suplementacje glukozaminą. Tak też czynimy, ale nie podoba nam się wizja zwiotczałych nóg naprzeciw rozbudowanej góry. Przychodzi więc dzień, że mierzymy się z kontuzją na wyciągu jednej z maszyn w siłowni. Zaczynamy od pustego przelotu, później dodajemy z wolna ciężar. Jakoś idzie, lecz ból jest obecny gdzieś zaraz pod skórą, niby w tle, a jednak.

Warto zauważyć, że kolejka na operacje sprawia, że jest miejsce na rok 2024, podczas gdy mamy 2017.