Kilka słów o wodzie

Wąska linia dzieli rozsądne podejście od przesady. Ledwie dietetycy zaczęli zalecać wypijanie dwóch litrów wody dziennie, zaraz bywalcy siłowni zaczynami pojawiać się z gigantycznymi kanistrami. Wkrótce lekarze zaczęli diagnozować nową chorobę – hipoanatremię z przewodnienia – występującą u biegaczy, którzy pijąc zbyt dużo wody, wypłukiwali z organizmu potrzebne substancje.

Niemniej zaczęło się od problemu odwodnienia. Ludzie odwadniali się w wyniku regularnego picia kawy i innych napojów na bazie kofeiny, wieczorem zaś raczyli się winem i piwem. Choć pili dużo, napoje te mają działanie moczopędne. Każdy wie, jak to jest z piwem – po wypiciu nie zostaje zbyt długo w organizmie. Tak samo jest w przypadku dietetycznej coli czy podwójnego cappuccino. Nie tylko przelatują one przez nas, ale doprowadzają też do tego, że tracimy resztki wody, które mieliśmy w organizmie.

Odwadniając się tracisz siłę mięśni, bo mięśnie w istotnej mierze składają się właśnie z wody. Gorzej też je kontrolujesz gdyż od wody zależy działanie nerwów koordynujących.

Żeby świadomie odczuć pragnienie, trzeba stracić ilość wody odpowiadającą 2 proc. masy ciała. Ważąc 90 kg, musisz więc stracić około 2 litrów wody, by zacząć się nerwowo rozglądać za najbliższą oazą. Tracąc tyle płynu, stajesz się o jedną piątą słabszy i masz o połowę mniej energii aerobowej.

Każdego ranka wypełnij jednolitrową butelkę wodą i w całości wypij ją tego dnia. Oprócz tego będziesz też mógł spożywać inne płyny – takie jak mleko, soki czy zupy – i taka ilość wody powinna w zupełności wystarczać do sprawnego funkcjonowania organizmu.